Autor Wiadomość
Jan Kot
PostWysłany: Pon 12:28, 01 Kwi 2019    Temat postu:

zacznijmy od tego że GetBack hojnie sponsorował imprezy, w których brały udział najważniejsze osoby z drużyny TKMu. Były to m.in. gale tygodnika "Sieci” , tygodnika "Wprost” ("Człowiek Roku" dla Morawieckiego). W przypadku gali z okazji 25 lecia “Gazety Polskiej” nagrodzonym był sam prezes PiS. GetBack finansował też wykłady, które dla 'Instytutu Wolności' wygłaszali Gowin, Morawiecki i Naimski. Jako jedna z nielicznych spółek GetBack zamieszczał reklamy w mediach wspierających PiS – za co one w swoich serwisach namawiały do kupowania obligacji spółki.
Ciekawostka: KNF zareagował dopiero w kwietniu 2018 r zawieszając obrót akcjami na giełdzie, gdy o sprawie zrobiło się głośno w mediach. Wcześniej żadnej aktywności nie wykazały też ABW i CBA. Zablokowanie obrotu akcjami oznacza uniemożliwienie odsprzedaży akcji, które momencie debiutu w 2017r miały wartość 2,7 mld zł. Obecna wartość akcji to praktycznie 0 zł!!!! Łącznie na akcjach i obligacjach Polacy zostali okradzeni na ok 5 mld zł ,tracąc często oszczędności całego życia!!!!
Gość
PostWysłany: Sob 20:04, 16 Mar 2019    Temat postu:

Na trzy miesiące tymczasowo aresztował w piątek Michała Lisieckiego Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia. Jeśli jednak wpłaci 500 tys. zł kaucji, wyjdzie na wolność. Wydawca "Wprost" i "Do Rzeczy" usłyszał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Lisiecki wydał oświadczenie, w którym zdecydowanie odrzuca zarzuty i przyznaje, że chciał lecieć do USA.

Adwokat podejrzanego Renata Kopczyk wyjaśniła, że kaucja w kwocie 500 tys. zł musi zostać wpłacona do 25 marca. "Można też ustanowić zastaw na hipotece należącej do podejrzanego nieruchomości o tej wartości" - dodała. Lisieckiemu zatrzymano też paszport, zakazano opuszczania kraju i będzie miał policyjny dozór, jeśli wpłaci kaucję.

Wydawca tygodników "Wprost" i "Do Rzeczy" Michał Lisiecki usłyszał w czwartek zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, spowodowania szkody w wielkich rozmiarach oraz dopuszczenia się przestępstw skarbowych.

Lisiecki został zatrzymany w środę przez CBA w sprawie wyłudzeń prawie 29 mln zł z firmy zajmującej się remontami linii kolejowych. W czwartek zatrzymano w tej samej sprawie trzy kolejne osoby: Wioletę R., Michała F. i Marcina K. Zatrzymań dokonano w Warszawie i okolicach, Toruniu oraz Lublinie.

"Michałowi L. oraz trzem zatrzymanym osobom: Wiolecie R., Michałowi F. oraz Marcinowi K. postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, spowodowania szkody w wielkich rozmiarach oraz dopuszczenia się przestępstw skarbowych" - powiedziała PAP prok. Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.

Wcześniej w piątek sąd orzekł trzymiesięczny areszt dla Wiolety R., ale dopuścił zamianę tego środka zapobiegawczego na poręczenie majątkowe w kwocie 100 tys. zł lub zastaw na hipotece nieruchomości. Warunkiem opuszczenia aresztu jest wpłata poręczenia do 25 marca.

Wobec Michała F. i Marcina K. zastosowano środki zapobiegawcze w formie poręczeń majątkowych w kwotach odpowiednio: 20 i 40 tys. zł.

Śledztwo prowadzi Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

Prokuratorzy ustalili, że zorganizowana grupa przestępcza działała od 2012 do 2015 roku w Warszawie. W tym czasie członkowie grupy doprowadzili do powstania szkody majątkowej w wysokości niemal 40 mln zł na szkodę Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury sp. z o. o.

"Działania grupy polegały na przywłaszczeniu środków finansowych pochodzących z masy upadłości poprzez zawieranie szeregu umów i ustnych porozumień na rzekome usługi, za które wystawiane były poświadczające nieprawdę dokumenty w postaci nierzetelnych faktur" - podano w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Śledztwo w tej sprawie trwa od 2017 r. Dotychczas przedstawiono zarzuty 19 osobom, w tym 5 osób pozostaje tymczasowo aresztowanych, a wśród nich syndyk upadłego przedsiębiorstwa Tomasz S., podejrzany o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Za czyny zarzucane podejrzanym grozi do 10 lat więzienia.

Do tego postępowania funkcjonariusze CBA zatrzymali w kwietniu 2017 roku 5 osób, w tym syndyka działającego na szkodę upadłych spółek. Syndykiem tym jest Tomasz S., o którym pisał Dawid Tokarz w "Pulsie Biznesu", w kontekście innej spółki giełdowej Fachowcy.pl. "Tomasz S., w przeszłości wiceprezes giełdowej spółki PMPG Polskie Media, wydającej tygodniki 'Wprost' i 'Do Rzeczy', a jednocześnie jeden z najbardziej rozchwytywanych syndyków w kraju" - czytamy w artykule pt. "Trzy zarzuty wobec fachowca". "Piotr S., były prezes firmy Fachowcy.pl Ventures z NewConnect, jest podejrzany o udział w gangu m.in. wystawiającym fikcyjne faktury. Siedzi w areszcie, nie przyznaje się do winy" - czytamy także w artykule "Pulsu Biznesu".

Michał M. Lisiecki to prezes i największy akcjonariusz spółki PMPG Polskie Media. W jego rękach znajduje się 6 342 632 akcji spółki, co stanowi 61,09% akcji, co daje mu 61,3% głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Po czwartkowych spadkach cen akcji PMPG, w piątek notowania spółki nie zmieniły się.
Oświadczenie PMPG

Do zatrzymania odniosła się w oświadczeniu rozesłanym w czwartek wieczorem do mediów i opublikowanym na stronie spółki firma PMPG, wydająca tygodniki "Wprost" i "Do Rzeczy".

"Z dużym zaskoczeniem przyjęliśmy informację Prokuratury Krajowej o zatrzymaniu i postawieniu zarzutów prezesowi PMPG - Michałowi Lisieckiemu. Wierząc głęboko w bezpodstawność zarzutów, co - jak myślimy - szybko zostanie dowiedzione, liczymy na jak najszybsze, drobiazgowe wyjaśnienie całej tej sprawy" - czytamy w oświadczeniu PMPG.

W oświadczeniu pada również stwierdzenie, że "samo zatrzymanie jest efektem bezprawnego pomówienia przez zdyskredytowaną i mało wiarygodną osobę, która ostatnie miesiące spędziła w areszcie, a dziś próbuje oczyścić siebie, pomawiając innych".

"Jeżeli w jakikolwiek sposób możemy przyczynić się do szybszego wyjaśnienia tej sprawy, deklarujemy wszelką możliwą pomoc. Sam Prezes Michał Lisiecki już w październiku 2018 roku zwrócił się do prokuratury prowadzącej to postępowanie, deklarując chęć przekazania wszystkich informacji i dokumentów, którymi dysponuje. Pismo, które skierował do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej (załączone do oświadczenia), pozostało bez jakiejkolwiek odpowiedzi" - czytamy dalej w oświadczeniu firmy PMPG.
Oświadczenie Lisieckiego

W piątek w przesłanym wieczorem PAP oświadczeniu Lisiecki podkreślił, że zawsze działał w ramach i na podstawie prawa, czego ma zamiar dowieść.

"Zarzuty, które mi postawiono, są bezzasadne. Samo zatrzymanie, jak i całe postępowanie jest efektem bezprawnego pomówienia przez zdyskredytowaną i mało wiarygodną osobę, która ostatnie miesiące spędziła w areszcie, a dziś próbuje oczyścić siebie, pomawiając innych" - napisał Lisiecki.

Dodał, że już w październiku 2018 roku w piśmie do dolnośląskiej prokuratury deklarował pomoc i współpracę w pełnym zakresie.

"Zgłosiłem gotowość do stawiennictwa i złożenia stosownych oświadczeń. Moi pełnomocnicy byli w stałym kontakcie z prokuratorem prowadzącym sprawę. Wyrażam zdziwienie, że przez pół roku prokuratura nie przesłuchała mnie w normalnym trybie. Kierowały mną te same pobudki co dziś: absolutne poczucie niewinności i chęć wyjaśnienia sprawy do końca" - zaznaczył Lisiecki.

"Rozumiem media, sam jestem wydawcą, ale pojawiające się wokół informacji o moim zatrzymaniu interpretacje przekraczają granice. Sugerowano, że próbowałem uciec za granicę. Tak, miałem wykupiony bilet do USA i zamierzałem się tam udać w celach biznesowych. Bilet kupiłem kilka miesięcy wcześniej, a zamiar wylotu ogłosiłem na swoim profilu społecznościowym" - oświadczył.

Zdaniem Lisieckiego i jego obrońców wniosek prokuratury o tymczasowy areszt dla niego "był środkiem niekoniecznym, nieadekwatnym i nic nie wnoszącym do sprawy i stanowił próbę ugodzenia w jego godność".

"Apeluję do mediów o rzetelne relacjonowanie mojej sprawy" - podsumował wydawca "Wprost" i "Do Rzeczy".

Postępowanie prowadzone przez Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu jest również związane z czynami o charakterze korupcyjnym sędziego Sądu Upadłościowego w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ.

"W toku postępowania prokuratora skierowała wniosek o uchyleniu immunitetu sędziemu Sławomirowi B. w związku z przyjmowaniem korzyści majątkowych od syndyka Tomasza S. Wniosek ten został pozytywnie rozpoznany przez Sąd Apelacyjny w Warszawie" - podała PK.

Sędzia Sławomir B. miał przyjąć korzyści w postaci samochodów i pieniędzy w łącznej kwocie 200 tys. zł. (PAP)
Gość
PostWysłany: Pią 0:49, 15 Mar 2019    Temat postu:

Obligacje będą mogły zmieniać właściciela po dacie wykupu
Emil Szweda, Obligacje.pl | 14 marca 2019
Podziel się na Facebook Podziel się na Twitter Podziel się na Google+
W zmienionym projekcie nowelizacji ustawy o ofercie publicznej Ministerstwo Finansów odeszło od obowiązku zatwierdzania dokumentów emisyjnych w KNF, jeśli oferty nabycia będą składane inwestorom instytucjonalnym.

REKLAMA

Przeprowadzenie emisji obligacji kierowanych do podmiotów powiązanych i inwestorów kwalifikowanych nie będą wymagały upublicznienia memorandum informacyjnego zatwierdzanego przez Komisję Nadzoru Finansowego nawet jeśli dany emitent przeprowadzi więcej niż jedną emisję obligacji w roku kalendarzowym – wynika z projektu nowelizacji ustawy o ofercie publicznej opublikowanego 8 marca.

To istotna zmiana, o którą zabiegało środowisko oferujących wsparte w staraniach przez Narodowy Bank Polski. Oferujący obawiali się, że konieczność każdorazowego zatwierdzania memorandum w KNF wydłuży proces przeprowadzania emisji obligacji w sposób, który może zagrozić celowości przeprowadzania emisji. Ogłoszony w listopadzie ub.r. projekt nowelizacji ustawy o ofercie publicznej zakładał bowiem, że każda emisja obligacji będzie emisją publiczną, a jeśli dany emitent przeprowadza więcej niż jedną emisję obligacji w roku kalendarzowym, będzie musiał publikować memorandum informacyjne zatwierdzone przez KNF. Obecny projekt zwalnia z tego obowiązku emisje, których propozycje objęcia trafią do nie więcej niż 149 inwestorów (możliwe będzie zatem ponawianie emisji przez danego emitenta, jeśli łączna liczba składanych ofert nie przekroczy 149 w roku kalendarzowym), emisje kierowane do podmiotów powiązanych (np. kapitałowo lub osobowo) oraz emisje kierowane do inwestorów kwalifikowanych. Natomiast pod kuratelą nowelizacji nadal pozostaną inwestorzy indywidualni czy szerzej – nieprofesjonalni. W ich przypadku każda kolejna emisja w roku kalendarzowym będzie wymagała publikacji memorandum. Zachowano obecnie obowiązujące wyjątki – emisje warte do 2,5 mln EUR nie będą wymagały zatwierdzania dokumentów przez KNF.

Projekt nowelizacji zawiera też propozycje zmian w ustawie o obligacjach, w tym kluczową, od którą od lat zabiegało środowisko. Wedle projektu możliwy będzie handel obligacjami po dacie ich wykupienia (o ile oczywiście nie zostaną wykupione w terminie), przy czym „prawa z obligacji nie mogą zostać przeniesione na klienta detalicznego (…), chyba że takie przeniesienie nastąpiło z inicjatywy tego klienta detalicznego”.

Gdyby proponowane rozwiązanie obowiązywało obecnie obligatariusze np. GetBacku mogliby sprzedać posiadane obligacje zainteresowanym nimi inwestorom (np. wyspecjalizowanym funduszom inwestycyjnym lub kancelariom prawnym). Dzięki temu zapisowi bezpieczeństwo inwestycji w obligacje może istotnie się poprawić, ponieważ inwestorzy nie będą musieli przeistaczać się w strony postępowania upadłościowego/restrukturyzacyjnego, a będą mieli możliwość zakończenia inwestycji przed podjęciem działań przez syndyka, a po dacie wykupu obligacji. Obecnie obligacje, które nie zostały wykupione nie mogą zmienić właściciela, chyba, że mają one postać materialną (papierową).

Projekt nowelizacji ma trafić pod obrady rządu w II kwartale, a datę obowiązywania nowych przepisów ustalono na 21 lipca.
Arti
PostWysłany: Śro 0:30, 13 Mar 2019    Temat postu:

Uwaga (!). W dniu 12.03.2019 r. odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Finansów Publicznych dot. "afery GetBack".

Na Komisje zaproszeni, ja, Mariusz Wójcik, Rafał Momot, Joanna Gajewska, Józef Łagowski, Barbara Przybysz, Mariusz Wójcik zna doskonale tematykę samej spółki GetBack (nie przybył na Komisję ze względu na sprawy zdrowotne), Barbara Przybysz (nie przybyła na Komisję ze względu na spawy osobiste) spraw cywilnych prowadzonych w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie. Wskazane osoby było oficjalnie wpisane na biurze przepustek do wejścia.

Dziękujemy uprzejmie Pani Poseł Paulina Hennig-Kloska za wystąpienie, jeżeli coś nie tak poszło z naszej strony to przepraszamy, chcemy tylko zmotywować działanie Prokuratury żeby była skuteczna i żebyśmy mieli więcej zabezpieczonej kasy, również żeby rozliczyła urzędników z UKNF.

1.) Podczas posiedzenia Komisji oprócz dyskusji, podniosłem temat uznania wszystkich poszkodowanych - osób fizycznych w "aferze GetBack" ponad 9 tys. osób w kraju zgodnie z art. 49 par. 1 kpk, w związku z tym, iż złożyłem w tej sprawie pismo do Prokuratury Krajowej w dniu 11.03.2019 r. z zapytaniem w ww. najważniejszej sprawie dla wszystkich obligatariuszy, ponieważ musicie realizować swoje prawa i obowiązki w sprawie karnej na podstawie kpk, a nie czekać czy GBK coś Wam zwróci, wysoce prawdopodobnie nic nie zwróci obligatariuszom niezabezpieczonym.
Ludzie (nie klienci Idea) nie rozumieją, że musicie posiadać status pokrzywdzonego zgodnie z kpk w prowadzonym postępowaniu karnym, wtedy otwiera Wam się droga do realizacji Waszych praw i obowiązków jako pokrzywdzonego dot. składania wniosków dowodowych oraz przegląd akt sprawy karnej w tym roszczeń w postępowaniu karnym, a teraz kto jest pokrzywdzonym - spółka GetBack (wyłączamy na chwile wątek Idea i ich klientów) reprezentowana przez Zarząd i RN tej spółki do której nie mamy żadnego zaufania, w takiej konfiguracji obligatariusze nie są zabezpieczeni i nie mogą występować w sprawie karnej na podstawie kpk jako pokrzywdzeni, chcemy to wyjaśnić.
To był mój pomysł żeby złożyć takie pismo do Prokuratury (kopia w załączeniu) przed posiedzeniem Komisji a na Komisji to omówić, żeby każdy miał prawo do odzyskania swoje kasy (!). Jak wychodziliśmy to z Joanna Gajewska poruszyliśmy tą sprawę z Prokuratorem, że jak to jest że tylko w wątku Idea status pokrzywdzonych posiada tylko około 400 osób fizycznych, a co z pozostałymi osobami w kraju?.

Wkurza mnie to że ktoś zawsze do mnie ma jakieś pretensje, tylko o co, że chcę żebyście Wy (segment klientów nie Idea) mieli status pokrzywdzonego zgodnie z kpk i realizowali swoje prawa i obowiązku dot. chociażby zabezpieczonego mienia c.a. 240 mln zł (wyłączmy na chwilę Ideę).

Być może źle zrobiłem że powiedziałem wzorowo o Prokuraturze ale z drugiej strony jak chcecie dochodzić swoich praw i obowiązków?. To niech teraz Prokuratura czuje się bardziej odpowiedzialna niż przed tym za swoje działania.

2. Kolejna sprawa to znacznie przed posiedzeniem Komisji wniosłem do Prokuratury o to żeby zwiększył się osobowo zespół cywilistów powołany obecnie w Prokuraturze, 3 Prokuratorów to za mało, czy Rada Wierzycieli o to zadbała bądź Zarząd GBK, nie (!), kopie złożonych pism w załączeniu.

3. Na Urząd KNF niema co liczyć (!). Jest to bubel.

4. Jako Stowarzyszenie jeszcze jesienią 2018 roku wnosiliśmy materiał do sprawy do Prokuratury odnośnie zaniechań KNF, sprawa w toku...

5. Renata Wojtecka podziękuje Pani teraz mi i Panu Rafałowi Momotowi że podjęliśmy szereg działań nie dla klientów Idea jeszcze przed posiedzeniem Komisji. Niech Pani teraz podziękuje pięknie na wszystkich innych grupach na Facebooku, że ja jak i inni kosztem swoje zdrowia to robimy, niech Pani działa teraz prężnie.
Gość
PostWysłany: Śro 13:17, 06 Mar 2019    Temat postu:

Poszkodowani drugiego sortu, czyli dlaczego tak mało dzieje się w sprawie obligatariuszy pozostałych spółek Konrada K.
Opublikowano: 2019-03-06 09:28:10
Daniel Paćkowski
Omawiane walory: BaselOltenPharm, GBManagers, getback, HussarGruppa

Stowarzyszenie Obligatariuszy Spółek KK bije na alarm. Postępowania w sprawach GB Managers, Hussar Gruppa oraz Basel Olten Pharm praktycznie stoją w miejscu, a poszkodowani tracą czas i nadzieję na odzyskanie jakichkolwiek środków. Oto najnowszy raport przygotowany przez organizację zrzeszającą osoby oszukane przez mniejsze firmy powiązane kapitałowo oraz rodzinnie z byłym prezesem GetBack.

Inwestorów na lodzie zostawiły także GB Managers, Hussar Gruppa oraz Basel Olten Pharm. Wszystkie trzy wyemitowały olbrzymie ilości obligacji i są obecnie niewypłacalne.

Zatrzymania kolejnych osób w związku z tzw. aferą GetBack znowu rozgrzewają czołówki gazet, a na forach internetowych trwają ożywione dyskusje na temat tego czy Abris i Idea Bank mieli prawo przyjąć rolę ofiar. Tymczasem nic, a przynajmniej nic dobrego, nie dzieje się w sprawie posiadaczy obligacji GB Managers, Hussar Gruppa czy Basel Olten Pharm, czyli pozostałych spółek związanych z Konradem K.

Oczywiście, tak jak GetBack, spółki te okazały się niewypłacalne, ale losem ich obligatariuszy – w przeciwieństwie do obligatariuszy GetBack, którzy nabyli obligacje m.in. przez Idea Bank – nikt się poważnie nie interesuje.

Mocne uderzenie w powszechnie nielubianą instytucję finansową kontrolowaną przez cieszącego się złą sławą biznesmena jest bardzo medialne, ale skoncentrowanie sił i środków na tym wątku sprawia, że obligatariusze GB Managers, Hussar Gruppa czy Basel Olten Pharm, a także przeważająca (o czym mało kto pamięta) część obligatariuszy samego GetBacku, stali się z nie swojej winy poszkodowanymi „gorszego” sortu. Mowa tu o osobach wielokrotnie poszkodowanych, które padły ofiarą nie tylko sprytnych sprzedawców zatrudnionych przez GetBack, gdyż to głównie ten team (choć nie wyłącznie) zajmował się sprzedażą długu spółek powiązanych z członkami zarządu, ale są one przede wszystkim ofiarami „złotej legendy GetBack i cudownego dziecka biznesu Konrada K”.

Historie utraty rodzinnych oszczędności, które w ramach dywersyfikacji bardzo wówczas przyjazny i pomocny, a obecnie przeważnie nieuchwytny, „doradca inwestycyjny” podzielił na obligacje kilku spółek Konrada K., nie są tutaj rzadkością.

Znowu gdzieś zniknęły pieniądze (i to sumarycznie całkiem spore), poszkodowani masowo składają doniesienia do prokuratury i… miesiącami nic! Sprawa prowadzona przez państwowe instytucje praktycznie stoi w miejscu, bo właśnie trwa…
…polowanie na Idea Bank

Czego spodziewa się Kowalski, który kupił obligacje np. Hussar Gruppa bezpośrednio od spółki, złożył do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, w którym szczegółowo opisał także okoliczności ich nabycia, gdy wreszcie zostanie wezwany do złożenia zeznań? Na pewno nie tego, że zostanie mu zadany szereg pytań dotyczących Idea Banku czy Polskiego Domu Maklerskiego. Nie szkodzi, że w jego wypadku ani Idea Bank, ani PDM nie miały z nabyciem obligacji nic wspólnego, i tak zostanie o to dokładnie wypytany. Na przedstawienie swojego przypadku zostanie mu niewiele czasu, o ile w ogóle uda mu się zainteresować osobę prowadzącą przesłuchanie tym, co ma do powiedzenia. Powstaje pytanie: czy zanim Kowalskiego wezwano do złożenia zeznań, ktokolwiek z uwagą przeczytał jego zawiadomienie? Jeśli pytania nie dotyczą przypadku opisanego w zawiadomieniu, to Kowalski ma prawo czuć się zbulwersowany, a przynajmniej poważnie zaniepokojony.

Czy przypadek Nowaka, który kupił obligacje sugerując się między innymi ewidentnie fałszywymi informacjami w materiałach emisyjnych (za treść materiałów emisyjnych odpowiada zarząd spółki) i przedstawił na tę okoliczność twarde dowody zasługuje na mniejszą uwagę i staranność w opracowaniu sprawy niż przypadek Wiśniewskiego, wobec którego „doradca” z banku dopuścił się misselingu?

A jak długo można czekać na wezwanie do złożenia zeznań? Okazuje się, że całkiem długo.

– Złożyłem zawiadomienie do prokuratury w sprawie Hussar Gruppa w sierpniu 2018 r. Do tej pory nie zostałem przesłuchany. Zaczynam się zastanawiać, czy moje zawiadomienie nie zostało zagubione – mówi Marcin, członek Stowarzyszenia Obligatariuszy Spółek KK.

Idea Bank, zwłaszcza po wpisaniu na listę ostrzeżeń KNF, to stosunkowo łatwy (i wygodny) cel dla organów ścigania. Zapewne mogło się to przyczynić do tego, że w odczuciu tych poszkodowanych, którzy z Idea Bankiem nie mieli nic wspólnego, a zwłaszcza obligatariuszy Hussar Gruppa, Basel Olten Pharm i GB Managers mamy do czynienia z postępowaniem nie tyle nawet dwóch prędkości, co wręcz dwóch priorytetów.

Czy Konrad K. zatopił finansowo Hussar Gruppę by ratować GetBack? >>> CZYTAJ WIĘCEJ

Nie może być zgody na to, że trwa polowanie na Idea Bank albo były zarząd Altus TFI, a pozostałe sprawy są odkładane na bok w oczekiwaniu aż zakończony zostanie ten wątek.

To może być kosztowne, a nawet bardzo kosztowne dla poszkodowanych wielokrotnie, którzy posiadają obligacje kilku spółek związanych z Konradem K.

Czas działa na ich niekorzyść, a tym którzy przyczynili się do ich pokrzywdzenia podarowano (miejmy nadzieję, że tylko na razie) bezkarność, dodatkowy czas i sposobność na zacieranie śladów i ukrywanie majątku.

Dogłębne, jak najszybsze zbadanie afer pobocznych powinno leżeć na sercu powołanym do tego organom w nie mniejszym stopniu niż wyjaśnienie afery GetBack, gdyż jest wiele wątków nie tylko wspólnych, ale i bardzo intrygujących jak chociażby…
…niespodziewana zamiana dłużników

Pod koniec lipca 2018 zarząd Hussar Gruppa złożył wniosek o otwarcie przyspieszonego postępowania restrukturyzacyjnego. Zgodnie z propozycjami układowymi źródłem zaspokojenia wierzycieli miały być wpływy z dywidendy od spółki zależnej Hussar Transport, która nota bene kilka dni wcześniej złożyła wniosek o własną upadłość (ogłoszoną w październiku 2018 r.) oraz wpływy ze spłat pożyczek, które Hussar Gruppa udzielała hojną ręką na lewo i prawo na łączną kwotę ponad 30 milinów zł. Wśród „obdarowanych” wg złożonego przez Hussar Gruppa wniosku o PPU jest powiązana spółka o nazwie Contacton sp. z o.o. (jej udziałowiec i prezes zarządu to były członek rad nadzorczych spółek rodziny Kąkolewskich).

Ku zaskoczeniu wierzycieli Hussar Gruppa, spółka ta nie pojawia się już w roli dłużnika w sprawozdaniu Tymczasowego Nadzorcy Sądowego w postępowaniu upadłościowym, gdyż jej miejsce zajął… GetBack na skutek umów cesji z kwietnia 2018 roku.

Okoliczności i czas zawarcia umów cesji w zestawieniu z innymi dokumentami mogą wskazywać, że być może doszło do zamierzonego wykonania czynności prawnych o charakterze pozornym, gdyż np. w spisie wierzycieli GetBack nie ma Hussar Gruppa, ale jest wciąż Contacton Sp. z o.o, który to podmiot został ponadto wymieniony jako wierzyciel GetBacku w co najmniej dwóch postanowieniach sądu wydanych już po otwarciu PPU wrocławskiej spółki.

Oczywiście to jedna z teorii, bo może „ktoś” zapomniał zgłosić tę transakcję do GetBacku i sądu? A może Contacton Sp. z o.o. miał tak dużo wierzytelności GetBacku, że i po odjęciu tych z umów cesji wciąż pozostaje znaczącym wierzycielem wrocławskiego windykatora, a może…
…Hussar Gruppa od początku miała upaść?

Czy nie wydaje się co najmniej dziwne, że po kilku latach rzeczywistej prosperity i przyzwoitych wyników spółka przenosi działalność operacyjną do spółek zależnych nie chwaląc się tym zbytnio wierzycielom, a zwłaszcza nabywcom kolejnych serii obligacji?

Czy nie wydaje się co najmniej dziwne, że spółka nie tylko zawiera takie szkodliwe i przeczące zdrowemu rozsądkowi umowy jak wyżej wspomniana z Contacton Sp. z o.o., ale również:

a/ Nie podejmuje czynności zmierzających do skutecznego odzyskania należności z tytułu udzielonych pożyczek i tzw. należności gospodarczych od byłej spółki zależnej Hussar Angels SA (aktualnym akcjonariuszem jest podmiot kontrolowany przez Konrada K), ale zawiera z nią umowę konsolidacyjną przesuwając termin ich zwrotu na rok 2023. Oczywiście należności są niezabezpieczone i Hussar Angels SA może wkrótce okazać się niewypłacalny, co jest wielce prawdopodobne zważywszy na epidemię niewypłacalności, jaka dopadła spółki związane z Konradem K.

b/ Współpracuje na nierynkowych zasadach zwłaszcza z podmiotami związanymi z Konradem K, np. jedyne 4 faktury kosztowe wystawione Hussar Gruppa przez jeden z tych podmiotów mają wartość ponad 600 tys. zł (dla porównania przychody Hussar Gruppa za I półrocze 2018 to ok. 1,4 mln zł).

c/ Nie wszczyna żadnych czynności mających na celu egzekucję udzielonych i już wymagalnych, a niespłaconych pożyczek od spółki zależnej Hussar Solutions SA (spółka jest deficytowa), którą to spółkę zależną najpierw sprzedał, a następnie odkupił od podmiotu kontrolowanego przez Konrada K.

d/ W marcu 2018 r udziela dwóch niezabezpieczonych pożyczek o łącznej wartości nominalnej 1,17 mln zł spółce, której jedynym akcjonariuszem jest FIZ AN kojarzony z Konradem K. Cały konkretny majątek pożyczkobiorcy (nieruchomość, majątek ruchomy) był w owym czasie zajęty jako zabezpieczenie zobowiązań kredytowych innej spółki ze stajni Konrada K. Aktualnie pożyczkobiorca jest niewypłacalny, otwarte wobec niego PPU zostało umorzone i toczy się postępowanie w temacie ogłoszenia upadłości.

f/ Udziela niezabezpieczonej pożyczki w wysokości 600 tys. zł na rzecz Basel Olten Pharm SA, która to spółka też oczywiście jest przysłowiowo goła, ale oprócz dwóch funduszy kojarzonych z Konradem K. (w tym jeden w likwidacji od września 2018 r.) ma w akcjonariacie jeszcze… Contacton Sp. z o.o.

g/ W okresie 2012 r. do czerwca 2018 r. (!) udziela More Gruppa Sp. z o.o. (podmiot kontrolowany przez Konrada K) niezabezpieczonych pożyczek o łącznej wartości nominalnej ponad 5,7 mln zł (plus należne odsetki ok. 2,5 mln zł) i jednocześnie nie podejmuje żadnych działań, aby te pieniądze odzyskać. Warto tutaj przypomnieć, że problemy Hussar Gruppa z obsługą obligacji zaczęły się w maju 2018 r. (o ile nie wcześniej), co nie przeszkodziło jak widać do ostatniej chwili transferować pieniądze należne obligatariuszom ze spółki.

H/ Reprezentant pewnej spółki z branży IT (z doniesień prasowych wynika, że GetBack jest tej spółce winien ok. 2,5 mln zł) oświadcza, że nigdy pomimo trwających negocjacji żadnej umowy pożyczki z Hussar Gruppa nie zawierał, ale pomimo to, niespodziewanie pewnego wiosennego dnia 2018 r. Hussar Gruppa przelała na konto tej spółki „drobne” 550 tys. zł.

Z kolei jego kolega z zarządu nagle odnajduje się we władzach jeszcze innej spółki kojarzonej z Konradem K., która również pożyczyła pieniądze od Hussar Gruppa, i to raczej na wieczne nieoddanie.

Przykłady celowego trwonienia majątku Hussar Gruppa można by mnożyć, a o tym, że udzielane lekką ręką pożyczki z dużym prawdopodobieństwem nie zagrzały miejsca u oficjalnych pożyczkobiorców mogą świadczyć dziwne zbiegi okoliczności jak np. to, że jeden z mniej znaczących dłużników okazuje się wielomilionowym wierzycielem innej spółki związanej z Konradem K., a przedstawiciel innego pożyczkobiorcy odsyła po zwrot pożyczki do syna (czyli Konrada K.), co niechcący wymknęło się na rozprawie sądowej pełnomocnikowi Hussar Gruppa i miejmy nadzieję dobrze się nagrało, gdyż przebieg rozprawy był rejestrowany.

I tak oto jedynym realnym majątkiem spółki, której zobowiązania z tytułu obligacji przekraczają 80 mln zł są bodajże 3 używane samochody oraz program komputerowy. W takiej sytuacji sądowi nie pozostaje nic innego, jak odmówić ogłoszenia upadłości ze względu na brak środków nawet na koszty postępowania (które nota bene w znacznym stopniu zależą od liczby wierzycieli – a wierzyciele to jedyna rzecz, której Hussar Gruppa nie brakuje).

I jest to sytuacja bardzo komfortowa dla Hussar Gruppa, ponieważ nie będzie syndyka, który mógłby zająć się odzyskiwaniem należności upadłego, odkręcaniem nieekwiwalentnych umów czy wręcz jawnej ucieczki z majątkiem, gdyby upadłość ogłoszono. Wierzyciele już zostali przez sąd przekonani, że w spółce nie mają czego szukać, skoro nawet na koszty postępowania nie wystarczy więc zapewne, mówiąc kolokwialnie, od spółki się odczepią.

Dzięki temu pieniądze obligatariuszy po przejściu od Hussar Gruppa do spółki „A”, a od niej do spółki „B”, a potem „C” zaliczą kilka kolejnych ogniw tego łańcuszka, by bezpowrotnie zniknąć w niebycie jakiegoś raju podatkowego. Oczywiście zarząd jest bardzo zaskoczony tak wysokim poziomem zadłużenia spółki ponieważ…
…księgowa „zapomniała” zaksięgować w 2017 r emisje obligacji o wartości kilkudziesięciu milionów złotych

Warto w tym kontekście zauważyć, że nie jest to pierwsza-lepsza księgowa, ale członek rady nadzorczej Hussar Angels i Hussar Solutions oraz były członek zarządu More Gruppa, a zatem osoba, którą Konrad K. i jego rodzina muszą darzyć ponadprzeciętnym zaufaniem.

Teza o – mówiąc oględnie – „błędzie księgowej” jest co najmniej zastanawiająca, zważywszy że każda emisja musiała być poprzedzona stosowną uchwałą zarządu, zatem zarząd musiał wiedzieć, ile serii w danym roku wyemitowano.

Ponadto na bieżąco wypłacano prowizje zastępom naganiaczy – sprzedawcom obligacji (na ogół byli to etatowi pracownicy GetBack, z którymi zawarto umowy cywilno-prawne), a ze względu na to, że większość serii miała kupon miesięczny i nabycie kilku serii przez jedną osobę nie jest rzadkością, co miesiąc puszczano około 1.000 przelewów tytułem wypłaty odsetek.

Czy naprawdę nikt nie zauważył, że to nie koreluje z oficjalnym, deklarowanym na koniec 2017 r. w skonsolidowanym sprawozdaniu finansowym GK Hussar Gruppa zadłużeniem z tytułu obligacji na poziomie ok. 10 mln zł?

Jeżeli rzeczywiście w księgach za 2017 r. nie ujęto celowo wielomilionowych emisji, z których wpływy przecież musiały pojawiać się na rachunku bankowym Hussar Gruppa (a każdy wyciąg bankowy należy rozksięgować na odpowiednie konta), to dlaczego tak grubego błędu nie zauważył nie tylko biegły rewident badający skonsolidowane sprawozdanie finansowe Hussar Gruppa za rok 2017, ale także dwie inne osoby mające oprócz wiedzy o samej spółce także wystarczające kwalifikacje i doświadczenie, by to wychwycić, a mianowicie sam Konrad K. (posiadacz między innymi certyfikatu ACCA), czy ówczesna członkini rady nadzorczej Alicja Kąkolewska (posiadaczka kwalifikacji biegłego rewidenta)?

Co w takim razie z wiarygodnością dokumentów emisyjnych, a w szczególności informacji o poziomie zadłużenia emitenta i prognozach jego kształtowania się do czasu wykupu obligacji?

Dlaczego sprawozdanie finansowe za rok 2017 w wersji którą udostępniono niektórym obligatariuszom różni się diametralnie co do stylu, formy i zawartości od sprawozdania za rok poprzedni, pomimo że teoretycznie oba jak wynika z zamieszczonych w nich adnotacji miały zostać sporządzone przez tę samą osobę? Dlaczego na sprawozdaniu za rok 2017 brakuje własnoręcznego podpisu osoby sporządzającej (księgowej)?

Czy mniej ważne od przypadku misselingu w Idea Banku jest zbadanie, gdzie się podziały maszyny i urządzenia, które miały zostać zakupione za wpływy z emisji?

Przyszli obligatariusze Basel Olten Pharm byli mamieni nie tylko rzekomym dynamicznym rozwojem spółki (przychody i zyski miały przyrastać w postępie geometrycznym), a produkty spółki miały podbijać liczne rynki zagraniczne, ale również perspektywą bardzo materialnej zamiany ich pieniędzy na środki trwałe w postaci maszyn i urządzeń produkcyjnych.

Na te cele w latach 2017 i 2018 zamierzano wydatkować po 7,5 mln zł. Zamieszczono nawet fotografie tego co miało do spółki trafić – niestety bilans tego nie potwierdza. Gdzie zatem są homogenizator, mieszalnik homogenizujący czy saszetkarka? Oczywiście po dwie sztuki każdego urządzenia.

Czyżby za pieniądze obligatariuszy Basel Olten Pharm została doposażona spółka zależna, której udziały zostały sprzedane pod koniec 2017 r. za 100 tys zł funduszowi kojarzonemu z Konradem K?

Analiza bilansu tej byłej już spółki zależnej zdaje się potwierdzać tę tezę, gdyż w roku 2017 następuje gwałtowny wzrost wartości (poprzez nabycia) posiadanych środków trwałych w postaci maszyn i urządzeń technicznych.

Czy nie są to zagadnienia na tyle ważne, aby wreszcie ktoś się poważnie zajął ich rozwikłaniem, zabezpieczył majątki winowajców i doprowadził ich przed stół sędziowski?

Koncentrowanie się na jednym wątku z pominięciem innych nie mniej ważnych nie sprzyja budowaniu zaufania obywateli do Państwa. Należy o tym pamiętać. Zwłaszcza, że mamy rok wyborczy.
Remigiusz
PostWysłany: Wto 3:01, 22 Sty 2019    Temat postu:

Tu nie ma przypadku. Późnym wieczorem poszła informacja o wycofaniu się z oferty kupna wierzytelności z GetBacka przez firmę Hoist. A następnego dnia od rana ma być glosowany układ. Tyle czasu to trwało i nic nie zostało załatwione ani przygotowane. Przez prawie rok panowie którzy pobierali sowite pensje nie byli w stanie nic zrobić. Albo nie chcieli. Jako członkowie rady nadzorczej efekty ich nadzoru i pracy są w takim samym stopniu zerowe. Nic sobie z nas nie robili i nie robią. A decydenci w naszym kraju również nic z tym nie robią i akceptują taki stan rzeczy. Chory kraj i układy. Może trzeba zablokować autostradę, pod Warszawą lub kilka ważnych urzędów żeby zaczęli traktować nas poważnie .Ale musiałoby przyjechać kilka tysięcy ludzi. I tu jest problem. Bo nikt się nie ruszy. W ciszy każdy sam ze sobą będzie trawil największą porażkę swojego źycia.
Gość
PostWysłany: Nie 13:52, 20 Sty 2019    Temat postu:

Polak - bardzo nieufny i równie łatwowierny
dzisiaj 07:05 Przegląd

Choć prawie dwie trzecie Polaków deklaruje się jako nieufni, coraz więcej daje się naciągać na sztuczki manipulatorów, hochsztaplerów i oszustów - pisze na łamach tygodnika "Przegląd" Katarzyna Wierzbicka.
Polacy często inwestują w interesy będące oszustwami Foto: Thinkstock
Polacy często inwestują w interesy będące oszustwami
‹ wróć

- Pewnego dnia przyszedł do mnie człowiek i powiedział, że nie uwierzę w to, co za chwilę od niego usłyszę. Zgodziłem się na spotkanie z czystej dziennikarskiej ciekawości. A on zaczął od tego, że zawodowo manipulował i oszukiwał. Pracował w miejscu, w którym motywowano go do wciskania ludziom kitu za wszelką cenę. Im więcej kitu wcisnął, tym więcej mógł zarobić – mówi portalowi INNPoland Mateusz Ratajczak, dziennikarz portalu Money.pl i autor wydanej niedawno książki „Łowcy z kotłowni. Dziki świat finansowych naciągaczy”, opisując, jak zdecydował się na jej napisanie. – Jednocześnie zgłosiło się do mnie kilka osób, które straciły pieniądze w dość podejrzanych okolicznościach. Podejrzanych, czyli mówiąc wprost: zostali namówieni przez telefon na potencjalnie bezpieczną inwestycję. Zastawili majątki, po kilku dniach lub tygodniach zostali z niczym.

Ratajczak postanowił sprawdzić otrzymane informacje, zatrudniając się w jednej z firm sprzedażowych jako „łowca frajerów” – miał dzwonić do ludzi, namawiając ich na „inwestycje”. Z jego książki można się dowiedzieć m.in., że podstawowa pensja zawodowego naciągacza jest niższa niż 1,6 tys. zł, reszta to prowizje. Oraz że łatwowierność jest cechą nie tylko desperatów stale pod kreską, ale także przedsiębiorców dysponujących sporym kapitałem.
Chciwość nie ma ograniczeń

– Widziałem listę wpłat w naszej firmie – opowiada Ratajczak. – Część z nich to drobnica do 5 tys. zł. Ale byli tam też przedsiębiorcy, którzy mieli kapitał w granicach miliona złotych. Były tam rodziny, które na inwestycje wykładały oszczędności życia, spadki po rodzicach.

Sprawa firmy, w której zatrudnił się dziennikarz, trafiła do prokuratury. Według Ratajczaka ustalono, że we wrześniu zostało oszukanych 350 osób. Jego zdaniem jednak liczba ta była niedoszacowana. – Myślę, że to trzy-pięć razy za mało. Mieliśmy setki wpłat miesięcznie. Z tego, co ustaliłem, przyszedłem i tak w momencie, gdy firmie „gorzej szło”. A mowa tylko o jednym takim miejscu i o kilku miesiącach działalności. Tymczasem w samej Warszawie działało kilkanaście takich miejsc. W biurowych dzielnicach, w szklanych biurowcach.

Choć w książce Ratajczaka mowa jest o konkretnym rodzaju naciągactwa, działające w podobny sposób firmy nie wyczerpują repertuaru takich praktyk. W samym sektorze finansowym roi się od usług celujących w łatwowierność potencjalnych klientów: od chwilówek, przez promocje, superokazje i piramidy finansowe, po kryptowaluty. Nabierają się zarówno 30-latkowie, jak i emeryci, studenci i etatowcy, bogaci i biedni.
W białych rękawiczkach

– Zadzwoniła do mnie kiedyś pewna pani. Przedstawiła się z imienia i nazwiska, zaprosiła na spotkanie w jednym z warszawskich hoteli „po odbiór odkurzacza”. Mój akurat się popsuł, więc się zgodziłam – zaczyna swoją opowieść 70-letnia Krystyna, literaturoznawczyni. – Poza tym obiecano mi żelazko i komplet garnków, jeśli przyprowadzę znajomą. Pojechałyśmy na spotkanie w wyznaczonym terminie, a na miejscu okazało się, że wejście jest płatne 200 zł. Odkurzacz popsuł się po dwóch tygodniach.

– Jakiś czas temu zaproponowano mi kompleksowe badania bez kolejki za 90 zł – żali się z kolei 68-letnia Maria, emerytowana nauczycielka. – Wizyta rzeczywiście była bardzo szybko, a na konsultację u swojego lekarza musiałabym czekać kilka miesięcy. Zresztą centrum medyczne poinformowało mnie, że wykonuje badania „objazdowo”, dziś w Warszawie, jutro w innym mieście. No to poszłam. Wyników nie mam do tej pory, a nie mogę nawet tam się dodzwonić, bo przecież adres był tylko tymczasowy.

Zaczyna się zazwyczaj telefonem w godzinach wczesnopopołudniowych, z nieznanego numeru: „Dzień dobry, z przyjemnością informuję, że otrzymała pani zaproszenie do odbioru kompletu garnków. Jedyne, co musi pani zrobić, to…”. Albo: „Właśnie wygrał pan komplet pościeli z wielbłądziej wełny. Żeby jednak wziąć udział w losowaniu, należy...”. I niezmiennie: „Trzeba się szybko decydować, bo chętnych mamy bardzo dużo”, „Oferta została przygotowana specjalnie dla pana”, „To promocja tylko na dzisiaj, czas ucieka”.
Jak wyłudza się dziś pieniądze?

Do zawoalowanych metod wyłudzania pieniędzy – takich jak przytoczone powyżej – doliczyć należy zwykłe oszustwa, przy których metoda „na wnuczka” jest już przeżytkiem, oszuści bowiem starają się przełamywać i prześcigać rozpoznawane schematy działań. „Gazeta Prawna” wymienia m.in. metodę „na policjanta”, „na inkasenta” czy „na lekarza” – oszust podaje się tu za wzbudzającego zaufanie pracownika budżetówki, nakłaniając potencjalną ofiarę, by wpuściła go do domu lub przelała swoje oszczędności na wskazane konto. Jako „policjant” ostrzega przed oszustwem i namawia, by złożyć oszczędności w „policyjnym depozycie”. Jako „pracownik ZUS” obiecuje wyższy zasiłek po przeprowadzeniu „badań” przez „lekarza” – rzecz jasna, w domu badanego. Wiele wskazuje jednak na to, że policji trudno nadążyć za ciągle ewoluującymi formami oszustw. – Oni starają się zmieniać schematy, widząc, że jakaś metoda została wyeksploatowana lub nagłośniona przez media – wyjaśnia jeden z policjantów.

Jak twierdzi prezeska Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej, łatwość manipulowania osobami starszymi wynika m.in. z wykluczenia cyfrowego – niekorzystającemu z internetu seniorowi trudniej sprawdzić nagabującą go firmę czy przeczytać o najnowszych metodach naciągania, które najczęściej są nagłaśniane przez media wirtualne. – Dochodzą dodatkowe czynniki natury psychologicznej, emocjonalnej i fizycznej. Osoby starsze mają inną percepcję, często niedosłyszą, niedowidzą, nie przeczytają umowy. Co więcej, nawet jeżeli przeczytają, nie zawsze rozumieją techniczne pojęcia. Ale do tej niewiedzy się nie przyznają, bo się wstydzą – dodaje specjalistka. Wszystko to sprawia, że na sztuczki naciągaczy podatne są również osoby wykształcone i stosunkowo zaradne.

Wydaje się, że podstępna kradzież „na policjanta” i – nawet agresywny – marketing telefoniczny to dwie różne rzeczy. Z drugiej strony jedyna realna różnica między wyłudzeniem kilku tysięcy złotych za niewiele wartą kołdrę a ukradzeniem takiej samej sumy polega na tym, że w drugim przypadku naciągacz działa nielegalnie. Mimo różnego nazewnictwa metody stosowane przez złodziei i telemarketerów niewiele się różnią. Pozostaje pytanie, czy to pokrewieństwo jest efektem coraz bardziej uładzonych i nowoczesnych form działania przestępców, czy może odwrotnie – to niektóre rodzaje telemarketingu coraz bardziej przypominają metody regularnych oszustów.
Nie tylko Amber Gold

Choć emeryci kojarzą się z typową ofiarą przeciętnego oszusta, łatwowierność nie jest jedynie domeną osób starszych, dotyczy również obywateli „z aspiracjami”, szczególnie gdy łączy się z apetytem na szybki zysk. Tak było w słynnym przypadku Amber Gold – założonej w 2009 r. piramidy finansowej, która obiecywała klientom ponad 10% zysku od zainwestowanych pieniędzy. Trzy lata po powstaniu firmy jej prezes ogłosił upadłość, zostawiając na lodzie 19 tys. poszkodowanych inwestorów. Byli klienci spółki zostali oszukani łącznie na kwotę niemal 850 mln zł.

Tymczasem siedem lat po aferze Amber Gold piramidy finansowe w Polsce wciąż mają się nieźle. Jak podaje Forsal.pl, zaledwie w ciągu ostatnich dwóch lat Polacy stracili na inwestycjach w tego typu spółkach 500 mln zł. Największa działająca w kraju międzynarodowa piramida finansowa, DasCoin, ogłosiła upadłość kilka miesięcy temu. O ile klienci Amber Gold inwestowali w złoto, o tyle korzystający z usług DasCoin dali się nabrać na tzw. kryptowaluty, których wartość w ciągu paru miesięcy spadła tak, że – jak czytamy na portalu Money.pl – „najwięksi pechowcy mogli stracić blisko 70% zainwestowanych pieniędzy”.

– Badania przeprowadzane co jakiś czas przez Narodowy Bank Polski dotyczące kompetencji finansowych Polaków rzeczywiście nie wypadają najlepiej. Słabe kompetencje finansowe na pewno zwiększają podatność na manipulacje – mówi Filip Konopczyński z Fundacji Kaleckiego. – Z drugiej strony relacja między przedstawicielem sektora finansowego a potencjalnym klientem zawsze będzie asymetryczna. Nie jestem wcale pewien, czy sprawiedliwe jest wymaganie od ludzi bez wykształcenia ekonomicznego rozeznania w inwestycjach i manipulacjach, jeśli często nawet prezesi banków nie są w stanie właściwie oszacować ryzyka. Pamiętajmy o tym, że w Amber Gold i w kryptowaluty inwestowali ludzie zamożni i wykształceni.
Między potrzebą a zabobonem

Choć manipulatorzy i naciągacze najczęściej polują na dobra materialne, sektor finansowy nie jest jedynym, w którym oszuści znajdują ofiary. W internecie roi się od naciągactwa wszelkiej maści i kalibru: od sesji leczenia specjalnymi kulkami za kilkaset złotych po „nowatorskie” metody nauki języka obcego w trzy miesiące. Kilka lat temu Sąd Rejonowy w Zakopanem skazał 50-letniego Zdzisława M. za „leczenie” seksem schorzeń onkologicznych dziewcząt z całej Polski. „Zdzisław M., przedstawiający się w Polsce jako hrabia Myszkowski, wpadł po tym, jak wyjechał za granicę razem z 19-letnią Moniką D. z Szaflar”, czytamy na stronie „Gazety Krakowskiej”. Monika D. nie była jednak pierwszą ofiarą oszusta. „Daria D. poznała 49-letniego mężczyznę (…) w jednej z galerii krakowskich. Już na święta Bożego Narodzenia przywiozła go do domu na Podhale i przedstawiła rodzicom jako znanego w świecie onkologa ze Szwajcarii, który leczył Jana Pawła II w klinice Gemelli. Na liście pacjentów »hrabiego« miała być też córka Jerzego Millera. Szybko obiecał dziewczynie ślub, i to nie byle jaki, bo ceremonia miała się odbyć na Wawelu, za wynajęcie którego »hrabia« miał zapłacić 200 tys. euro. Ślubu miał udzielać sam kardynał Dziwisz”.

Według portalu Na Temat liczba działających w Polsce uzdrowicieli, znachorów i szamanów może sięgać nawet 100 tys.

Zdaniem antropologa kultury dr. Mirosława Pęczaka wiara w tego rodzaju usługi wiąże się z powrotem do zabobonności. – W ostatnich latach mamy do czynienia z tendencją odwrotu od racjonalnego myślenia – mówi badacz portalowi. – Przykład? Proszę zobaczyć, jak zmieniała się oferta kanałów telewizyjnych typu Discovery: od popularyzacji wiedzy do audycji na temat UFO, duchów, zjawisk nadprzyrodzonych. To działa na myślenie widzów i Polska nie jest od tego wolna.
Naciągacz jak wytrawny łowca

Wydaje się, że właśnie wiara w cuda i zjawiska mało prawdopodobne łączy ofiary znachorów i telemarketerów wciskających ludziom „okazyjne oferty”. Znamienne, że powodzenie jednych i drugich idzie w parze z niskim zaufaniem do innych deklarowanym, co wynika z badań CBOS, przez prawie dwie trzecie Polaków, a przy tym z wysokim odsetkiem wierzących w przesądy. „Z deklaracji ankietowanych wynika, że ponad połowa dorosłych Polaków (54%) wierzy w przynajmniej jeden z 10 przesądów, w tym wiarę w co najmniej pięć z nich zadeklarowało 14% ankietowanych. Co siódmy respondent (15%) przyznał, że wierzy w trzy lub cztery wymienione zabobony, a co czwarty (25%) – w jeden lub dwa”, referuje CBOS w podsumowaniu swojego badania.

Jednak nie tylko nieracjonalność czyni nas podatnymi na absurdalne obietnice i pospolite sztuczki. Zdaniem dr. Konrada Maja z Uniwersytetu SWPS manipulatorów cechuje zdolność trafnej diagnozy potrzeb potencjalnych ofiar: – Niewątpliwie takie osoby, które wpływają na nas bezpośrednio i świadomie, mają szerokie kompetencje społeczne, potrafią rozpoznać nasze potrzeby, wstrzelić się w nasz sposób myślenia i system wartości. Potrafią wychwytywać subtelne sygnały. Czasem czają się na ofiarę niczym lew w trakcie polowania. Wybierają, do kogo mają podejść. Bo etap diagnozy zwykle jest wcześniej, zanim człowiek zostanie „zaatakowany”.

I rzeczywiście, celne rozpoznanie braków i aspiracji potencjalnej ofiary wydaje się kluczem do sukcesu. Dowodzą tego zarówno oferty alternatywnego leczenia kierowane do tych, którzy zawiedli się na oficjalnej medycynie, używana wobec emerytów na zasiłku metoda „na lekarza”, jak i reklamy chwilówek, bez pudła trafiające w finansową desperację klientów. Z kolei jeden z największych promotorów DasCoin w polskim internecie, Damian Żukiewicz, zachęcał do inwestycji setki osób, publikując filmy, na których m.in. palił banknoty, nagrywane w ekskluzywnych hotelach na rajskich wyspach. Jak widać, podziałało.
Licencja na kłamstwo

Jeśli wiedzę o świecie czerpać z reklam parabanków, pseudofirm maklerskich i ofert znachorów, można łatwo dojść do wniosku, że dożywotnie bogactwo to jedynie kwestia odpowiedniej „inwestycji”, a luksusowe dobra mamy w zasięgu ręki. Do podobnych, choć nieco bardziej zgeneralizowanych wniosków można dojść, słuchając wypowiedzi polskich polityków.

Według słów samego Mateusza Morawieckiego Polska jest „fabryką Europy”, gdzie w 2017 r. rzekomo powstało dwie trzecie nowych miejsc pracy w europejskim przemyśle, a także „nowym domem dla 25 tys. uchodźców z Czeczenii” i ponad miliona Ukraińców, gdzie „podwyżki płac są najwyższe od 25 lat”.

Tymczasem, jak wylicza OKO.press, w Polsce ochronę międzynarodową ma 2,4 tys. Czeczenów, tylko 9% pracujących w Polsce Ukraińców otrzymuje jakąkolwiek formę pomocy od państwa, a liczba nowych miejsc pracy w produkcji we wspomnianym przez Morawieckiego okresie to 111 tys. – wobec 591 tys. w przemyśle Unii Europejskiej. „Wyższy niż w 2017 r. realny wzrost płac był w latach 1996-1998, 2006-2008, 2015-1016. Realnie płace w gospodarce narodowej w 2017 r. wzrosły o 3,4%, ale w niektórych sekcjach gospodarki wzrost jest niewysoki lub żaden”, kontrargumentuje OKO.press.

Zdaniem prof. Ewy Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego politycy liczą na niekompetencję swoich odbiorców – dokładnie tak jak agresywni telemarketerzy w rozmowie z potencjalnymi klientami. – Mówiąc nieprawdę, polityk doskonale wie, że kłamstwo, które może być atrakcyjne, dotrze do większej liczby wyborców niż jego sprostowanie – twierdzi badaczka. – A większość polskich wyborców traktuje wypowiedzi swoich ulubieńców politycznych nie jako opinię, ale jako opis rzeczywistości.
Łatwiej wybaczyć politykowi

Potencjalny zysk z manipulacji jest, według politolożki, szybszy i pewniejszy niż np. podawanie rzetelnych danych i odpowiedniej faktografii. Kłamstwo zresztą to niejedyna stosowana przez polityków technika zdobywania poparcia. – Jasne jest, że im prostszy język, tym więcej odbiorców przyciąga. Dlatego politycy lubują się w używaniu metafor i generalizujących stwierdzeń, takich jak „remontowanie domu”. Wiedzą, że większość ich odbiorców nie będzie wnikać w dokładne znaczenie tych słów – wyjaśnia prof. Marciniak. – Wyborców mających podstawową, obiektywną wiedzę politologiczną jest ok. 30%. Reszta polskiego społeczeństwa ma wiedzę powierzchowną i tabloidową. To czyni z nich łatwy cel wszelkich manipulacji.

Co zaskakujące, wiele wskazuje, że Polacy – mimo bolesnych skutków własnej naiwności – skłonni są więcej wybaczać manipulującym nimi przedstawicielom władzy niż pospolitym oszustom.

Prof. Ewa Marciniak: – Badania pokazują, że sympatia do wybranego polityka sprawia, że patrzymy przez palce na jego manipulacje. Dlatego osoby publiczne wykonują różne manewry służące tylko temu, by być „lubianymi”: życzenia noworoczne, pokazywanie się z dziećmi czy inne podobne zabiegi. I to często działa. Przyłapawszy ulubionego polityka na kłamstwie, wyborca prędzej powie, że „to tylko człowiek” albo że „to incydent”, niż zagłosuje na kogoś innego. Żeby zmienić swój wybór, musiałby się przyznać do błędnego wyboru światopoglądowego, a to trudne. Dlatego większość wyborców przejdzie nad tym do porządku dziennego, mówiąc, że „polityka taka już jest”. I znowu zagłosuje na tę samą partię co zawsze.
Gość
PostWysłany: Sob 0:27, 19 Sty 2019    Temat postu:

UWAGA!!
W propozycji Układu (głosowanie we wtorek 22 01 we Wroc) stworzono sytuację w której Obligatariusze tracą możliwość dochodzenie roszczeń nie tylko wobec GetBack ale także wobec stron trzecich. Po zawarciu i wypełnieniu Układu są W PEŁNI ZASPOKOJENI. Czyli: zgodnie z Układem obligatariusz nie będzie miał podstaw, aby domagać się czegokolwiek od kogokolwiek. Od Idea Banku, Getin Banku, PDM, Allior i innych instytucji i osób, które uczestniczyły w tym…. Tfu, szkoda słów.
Rada Wierzycieli, Kurator i Nadzorca Sądowy znają sprawę. Zdopingujmy ich do działań. Jeżeli odpuścimy, stracimy nie tylko pieniądze, ale i nadzieję. Wszyscy: ci którzy kupili bezpośrednio, ci którzy przez pośredników lub przez oszustwo. Wyślijmy maila. Kilka razy do każdego adresata. Z odpisem do mediów, gdzie kto może. Poniżej – tekst. Adresy:
doradcy@kaczmarekskonieczna.pl
getback@krsa.pl

Nadzorca Sądowy, Kurator, Rada Wierzycieli
Szanowni Państwo,
Zgodnie z ustawą Prawo restrukturyzacyjne „celem postępowania restrukturyzacyjnego jest uniknięcie ogłoszenia upadłości dłużnika przez umożliwienie mu restrukturyzacji w drodze zawarcia układu z wierzycielami…..”(art. 3.1.).
Nigdzie nie jest powiedziane, że wymagane jest, aby układ miał w całości uwolnić dłużnika (GetBack) od zobowiązań cywilno-prawnych wobec obligatariuszy.
W propozycji Układu z 24 listopada 2018, poprzez zapisy punktów 2.1 oraz 2a1. Cyt: „Zaspokojenie wierzycieli (….) nastąpi poprzez (…)” stworzono sytuację, w której Obligatariusze – Wierzyciele indywidualni tracą możliwość dochodzenie roszczeń nie tylko wobec GetBack ale także stron trzecich, ponieważ na mocy Układu następuje pełne zaspokojenie indywidualnego obligatariusza-wierzyciela.
„Zaspokojenie” jest to określony termin prawny, zakładający uznanie przez Strony Umowy: Wierzyciela-Obligatariusza oraz Dłużnika, że stosunek prawny (zobowiązanie Dłużnika wobec Obligatariusza) w całości wygasł.
Ponieważ Obligatariusz zawarł stosowną umowę (Układ) wedle której go „zaspokojono” – nie ma podstaw, aby domagać czegokolwiek od kogokolwiek.
Układ nie może pozbawiać Obligatariuszy prawa do roszczeń cywilnych wobec stron trzecich, nie uczestniczących w Układzie.
Mamy nadzieję, że Państwo wspólnie: Rada Wierzycieli, Kurator i Nadzorca Sądowy nie dopuszczą do rozwiązań jednoznacznie niekorzystnych dla Obligatariuszy.
OBLIGATARIUSZE – WSZYSCY - RAZEM
Remigiusz
PostWysłany: Czw 15:43, 17 Sty 2019    Temat postu:

Arti Warszawa

Najwyższa Izba Kontroli
ul. Filtrowa 57,
02-056 Warszawa


Sygnatura sprawy w NIK: COA.WN.5871.4.2018.AKP (trzeba ją podać w piśmie). ŻEBY KAŻDY KTO CHCE ZŁOŻYŁ SKARGĘ NA KNF OD SIEBIE, CZAS MACIE DO DNIA 18.01.2019 r.
_________
Wskazówki moje z uzupełnieniami i korektami p. Adam ..................:

W swojej skardze na KNF (UKNF) skierowanej do NIK musicie opisać, przekazać w miarę możliwości posiadane dowody, że UKNF nie nadzorował rynku regulowanego w Polsce w latach 2016 - 2018, w wyniku czego GetBack sprzedawał bez żadnych ograniczeń swoje obligacje przez m.in. przez Idea (Idea Bank nie miał uprawnień UKNF do takiej działalności) i inne podmioty - banki, domy maklerskie - czyli firmy, które winny być ściśle nadzorowane przez UKNF, a de facto takiego nadzoru nie było... Jeżeli chodzi o Idea Bank to Bank ten działał bez uprawnień Agenta Firmy Inwestycyjnej przez kilka lat (bez nadanych przez UKNF, działał nielegalnie), wprowadzając tysięcy osób w błąd.
_____
Większość emisji dokonywana była jako prywatne, podczas, gdy w rzeczywistości oferowano je na masową skalę znacznie przekraczając ustawowy limit - 149 osób.
W konsekwencji tych zaniedbań i zupełnej bierności aż tyle ludzi zostało "nabitych" w obligacje GB.
_____
- zatwierdzenie wadliwego prospektu emisyjnego (tu podać źródła prasowe) i zbyt szybkie dopuszczenie spółki GetBack na GPW;
- zupełne odpuszczenie nadzoru (niezgodnie z nakazem prawa bankowego) nad tzw. "podmiotami zewnętrznymi wykonującymi na rzecz banków usługi zlecone" w postaci osób fizycznych prowadzących w oddziałach banków indywidualne działalności zarobkowe - bez właściwego oznaczenia i uprzedzenia klientów oraz brak stosownej reakcji w tej kwestii - nawet po zawiadomieniach otrzymanych od klientów;
_____
Jest to ostatni dzwonek, żeby każdy coś dołożył od siebie do sprawy...
Może posiadacie informacje, maile jako dowód (kor. z bankiem jako podmiotem ściśle nadzorowanym przez UKNF, to składajcie to wszystko sami), jest to bardzo ważne, ponieważ NIK jest jedną z ostatnich desek ratunku dla nas wszystkich.
Trzeba wykazać nieprawidłowości w UKNF, które świadczą, że KNF nie nadzorował rynku regulowanego w Polsce w latach 2016 - 2018.





Grażyna .............
Grażyna ............. Wysłałam pisma, jakie otrzymałam od KNF, w pierwszym było bla bla bla,napisałam drugi raz z pytaniami jak krowie na rowie zadanymi, w stylu - mam cztery pytania i oczekuję odpowiedzi TAK lub NIE .Na pytanie "Czym kierowała się KNF dopuszczając Get Back w lipcu na GPW" odpowiedzieli, że KNF " nie posiada kompetencji w przedmiotowym zakresie", z czego wywnioskowałam,że nadzór nad rynkiem finansowym w Polsce wykonuje mafia i tak napisałam do NIK.
Remigiusz
PostWysłany: Wto 0:19, 08 Sty 2019    Temat postu:

Jest co poczytać...

http://pink-panther.szkolanawigatorow.pl/getback-wyspa-jersey-i-oboz-wolnosci-czyli-komornik-jako-dobro-narodowe?fbclid=IwAR3BVPuSePgUzhe74-IrxjKtuBnTIjF3dqsnMiF1CQAJ5l6Q4oqQAppBP2M
Gość
PostWysłany: Czw 12:49, 29 Lis 2018    Temat postu:

knf 2018-11-29 10:50

PIS i prokuratura chce nam wmówić, iż człowiek ze skłonnością do łapówkarstwa TYLKO JEDEN RAZ ZROBIŁ COŚ NIELEGALNEGO I ZAKAZANEGO - serio?

1. Czy prospekt emisyjny GetBack zostałby zaakceptowany gdyby nie Chrzanowski w KNF ?
2. Jakie są powiązania Chrzanowskiego z PFR(Borys), Abris(Pietkiewicz) i GetBack ?
3. Jakie haki posiada Abris, że jest nietykalny i poza kręgiem podejrzanych ?
4. Czy państwo polskie wypłaciło Abris-owi zasądzone 800 mln zł odszkodowania za FM BANK ?
5. W finansach GetBack brakuje 2 mld zł, a wszystkie wałki łącznie to kwota max. kilkaset mln, gdzie reszta pieniędzy?
6. Czy projekt GetBack nie został przypadkiem zaplanowany w KNF tak aby wyczyścić bilanse banków kosztem inwestorów ?

Pytań jest wiele, lecz tylko jedno jest pewne - to, że państwo nie zrobiło NIC aby poszkodowani odzyskali utracone oszczędności i NIC NIE ZROBI !

Dużo gadania o odpowiedzialności Tuska za AmberGold, lecz gdy obóz wolnościowy PIS ma szansę, postawienia się w przeciwwadze do poprzedniego rządu i udowodnieniu, że są po to by chronić obywateli a nie mafijne układy, to nie robią NIC.

Skoro KNF mógł wymusić na Abris sprzedaż akcji FM BANKU to może (i wręcz powinien) nakazać skup akcji GetBack. Debiut odbył się na bazie sfałszowanych danych finansowych, zaniedbania po stronie KNF są bezapelacyjne a przewodniczący KNF w areszcie, co jeszcze musi się stać aby państwo zaczęło działać jak należy?

L. Czarnecki ograł polski rząd tak samo jak zrobili to właściciele GetBack.
Remigiusz
PostWysłany: Śro 1:32, 28 Lis 2018    Temat postu:

Poniżej informacje powzięte z internetu:

Pytanie: jednym z banków który sprzedał portfel wierzytelności był Pekao. Jednocześnie w tym samym czasie spółka zależna od banku CDM oferowała obligacje getback. Ponieważ sytuacja finansowa getback nie była już dobra o czym CDM jako wprowadzający akcje na giełdę musiał wiedzieć rodzi się pytanie, czy oferując obligacje getback tak naprawdę nie namawiał na zakup długu od Banku po zawyżonej cenie? Czy ta cała sytuacja powoduje że CDM był uczciwy wobec swoich klientów? Normalnie powinien zbadać to KNF ale po ostatniej aferze to chyba nie ma nikogo do kogo można zwrócić się z prośbą o ocenę tej sytuacji. Czy to nadaje się do skierowania do sądu?

Ale skoro aresztowano członków zarządu Altus TFI za rzekome działanie na szkodę spółki GetBack, to dlaczego nie aresztowano członków zarządu Alior Banku, Banku Pekao i PKO BP, którzy najwyraźniej także działali na szkodę GetBack?
(Np. w grudniu 2017 r. Pekao sprzedał GetBackowi pakiet wierzytelności wart maks. 66 mln zł za 148,5 mln zł.)
Remigiusz
PostWysłany: Śro 0:04, 28 Lis 2018    Temat postu:

https://www.bankier.pl/wiadomosc/UOKiK-nalozyl-na-GetBack-5-mln-zl-kary-pienieznej-7628957.html

Poniżej parę opinii z internetu:

UOKIK powinien nałożyć karę na siebie za brak działań w odpowiednim czasie.

KNF powinien nałożyć kary na siebie oraz wytoczyć sobie sprawę sądową o niedopełnienie obowiązków przy weryfikacji spółki, jej prospektu oraz tła (odszkodowania od Skarbu Państwa dla Abris) i jej dopuszczeniu do obrotu giełdowego.

GPW powinno nałożyć karę na siebie za przyznanie nagrody roku spółce GetBack

Deloitte powinien nałożyć na siebie karę za niedochowanie należytej staranności przy badaniu RZECZYWISTEJ kondycji finansowej spółki.

Banki sprzedające bezwartościowe wierzytelności powinny nałożyć na siebie karę.

Właściciel DNLD/Abris powinien nałożyć na siebie karę za brak odpowiedniego nadzoru nad spółką.

Zarząd i Rada Nadzorcza powinna wytoczyć sprawy sądowe przeciwko sobie za brak nadzoru i doprowadzenie do strat wielkich rozmiarów.

ALE NA LITOŚĆ BOSKĄ, ŻADEN URZĄD NIE POWINIEN DODATKOWO KARAĆ OSÓB POSZKODOWANYCH (AKCJONARIUSZE I OBLIGATARIUSZE) BO TO JUŻ JEST CZYSTE DRAŃSTWO!

Zaczynają sępy krążyć nad padliną. Najpierw kary za bzdury, potem pieniądze dla syndyka, na samym końcu łańcucha będą obligatariusze.

BRAWO dla urzędników !!! Spółka nie potrafi spłacić obligatariuszy a teraz będzie miała jeszcze 5mln mniej na spłatę zobowiązań. Kogo tak naprawdę ukarali urzędnicy? A może to zarząd getback powinien zapłacić tę karę?

Pytanie: Po co został stworzony KNF? Ile jeszcze ma być przekrętów finansowych,których nie będzie widział KNF ( Amber Gold,Gant itp) ? Co robi nadzór z GPW? Co robią firmy audytorskie?

Proponuje zbiorowy pozew akcjonariuszy przeciwko wyżej wymienionym instytucjom. Wówczas akcje były notowane po 22 zł. Informacja uratowałaby przed utratą pieniiędzy ówczesnych akcjonariuszy, a także powstrzymało przed zakupem nowych. SKANDAL !!!!!! ZŁODZIEJSKIE...

Krótki komentarz:

Jak można karać spółkę Giełdową która ma otwarte postępowanie PPU. Przecież taka spółka ma być chroniona przed wierzycielami ? UOKIK to nie dotyczy ? A dotyczy to obligatariuszy ?. A gdzie był UOKIK, KNF, GPW, DNLD/Abris, Audytor Deloitte, Rada Nadzorcza, jak były stosowane nieuczciwe praktyki rynkowe i naruszane zbiorowe interesy konsumentów.
Pod koniec 2017 Sygnalista alarmował wszystkie instytucje i ostrzegał przed tą Firmą windykacyjną. Komu i dlaczego zależało aby sprawa nie ujrzała światła dziennego. Żeby nikt i nic w tej sprawie się nie zadziało. Aby społeczeństwo pozostało nieświadome powagi sytuacji i by jak najwięcej jeszcze wyłudzić środków pieniężnych, dopóki się da i cała prawda nie wyjdzie na jaw. To nie jest tak ze organa Państwa nie zadziałały w odpowiednim momencie!. To wygląda na celowe działanie w celu wspólnego osiągnięcia korzyści. Nikt nikogo nie złapał za rękę ale tylko bardzo naiwny może wierzyć w przypadek zwłaszcza po ostatniej aferze z byłym szefem KNF Markiem Ch. Nasuwa się pytanie: dlaczego były szef KNF Marek Ch. na spotkaniach organizowanych przez stowarzyszenie osób poszkodowanych przez GetBack, zawsze był bardzo negatywnie nastawiony przeciw obligatariuszom GetBack. Czy to też przypadek ?. Jest wiele osób które były na tych spotkaniach i właśnie takie miały odczucie i to potwierdziły. Całą resztę proszę sobie samemu dopowiedzieć, bo dla mnie to jest wierzchołek góry lodowej. Czy ktoś jest w stanie w tym Kraju to wszystko ogarnąć ?. To jest jeden wielki wstyd dla Państwa i sygnał dla wielu że istnieje bezkarność za takie czyny.

Cytat:

Pod koniec ubiegłego roku do KNF, UOKiK, GPW i audytorów trafiło pismo od sygnalisty, w którym pojawia się ostrzeżenie w sprawie firmy windykacyjnej. Sprawa trafiła też do służb specjalnych.

Udało nam się ustalić, że 30 listopada wysłano anonimowe donosy na GetBack i dwie inne duże firmy windykacyjne. Adresatami były: Komisja Nadzoru Finansowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, GPW oraz firmy audytorskie z tzw. wielkiej czwórki, czyli Deloitte, EY, PwC i KPMG. Z naszych informacji wynika, że anonimy zostały skierowane też do służb specjalnych.


https://gospodarka.dziennik.pl/finanse/artykuly/577255,getback-ostrzezenie-grudzien-pismo-sygnalista.html
Protest przed KNF
PostWysłany: Pią 16:52, 16 Lis 2018    Temat postu:

W dniu 29 listopada o godzinie 13.00 odbędzie się protest oraz konferencja prasowa pod nową siedzibą KNF.
Zapraszamy media na godz 13.00 przed Urząd Komisji Nadzoru Finansowego.
Adres siedziby Urzędu:
ul. Piękna 20
00-549 Warszawa
Podczas konferencji zostanie wyjawiona prawda o aferze KNF/Idea Bank/Getback. W szczególności chcemy wskazać rolę KNF jaką odegrał podczas tej afery. Jego zaniechania doprowadziły do karygodnej sytuacji na rynku finansowym i olbrzymich strat obywateli, którzy zostali oszukani przez banki, jak i KNF. Gdyby misja tego urzędu i realizowane działania były prawidłowe i skuteczne, to nie mielibyśmy do czynienia z największą aferą finansową w Polsce.
Pokrzywdzeni będą domagać się od KNF natychmiastowego upublicznienie raportu na podstawie którego KNF wpisał Idea Bank na listę ostrzeżeń publicznych, który jest niezbędny pokrzywdzonym w dochodzeniu roszczeń od tego banku.
Domagamy się także, aby banki związane przez swoje działania z aferą GetBack przystąpiły do układu i zrezygnowały z zabezpieczeń. Na chwilę obecną to tylko obywatele ponoszą konsekwencje tej afery. Stracili oszczędności życia, a banki, które zarobiły podczas całego tego procederu są bezpieczne. Żądamy, aby KNF podjął wreszcie właściwe i skuteczne działania, które doprowadzą do udziału banków w układzie i partycypacji w stratach poszkodowanych.
Chcemy także zwrócić uwagę na kompetencje zatrudnianych w KNF osób i jakość ich pracy. Nie zgadzamy się, aby funkcje nowego p.o. szefa KNF pełnił Marcin Pachucki. Jest on zagrożeniem dla sektora finansowego i naszych interesów. Szczegóły z tym związane przedstawimy na konferencji. Żądamy jego natychmiastowego odwołania !
Atrakcją wydarzenia będzie prezentacja rajstop oraz urządzenia imitującego zagłuszarkę.
Wszystkich prosimy o aktywny udział w proteście, zapraszanie rodziny i znajomych. Prosimy również o powiadomienie zaprzyjażnionych mediów.
Do zobaczenia !
Gość
PostWysłany: Wto 17:48, 13 Lis 2018    Temat postu:

KNF zamiast prowadzić nadzór finansowy zajmował się w wyłudzaniem łapówek.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group